Lubię żywy ogień w domu, ale nie przepadam za tradycyjnymi kominkami. Zazwyczaj są duże, zajmują przestrzeń i dominują w pomieszczeniu. Dlatego do naszego domu zdecydowałam się zakupić piecyk kominkowy wolno stojący.
Oferta takich piecyków jest szeroka, można wybierać od tradycyjnej żeliwnej kozy do dużych piecyków z obudową z ceramicznych płyt. Od modeli tradycyjnych, po bardzo nowoczesne. Podłącza się je do przewodu kominowego metalową rurą, której kolor można wybrać. Pali się węglem lub drewnem. Mają od 5 do 12 kW czyli można nimi spokojnie ogrzać nawet duże pomieszczenie. Mi się udało znaleźć dwa bardzo fajne piecyki idealnie wypisujące się w moją ulubioną stylistykę lat 60-tych.
Pierwszy i chyba ten na który się finalnie zdecydujemy to model LUNA francuskiej firmy Invicta. Występuje on w wersji żeliwnej (ok. 3.600 zł) oraz emaliowanej w kolorach kremowym, czerwonym i czarnym (ok. 5.500 zł). Musimy tylko podjąć trudną decyzję związaną z wyborem wersji, nie ukrywam, że czarna emalia to mój faworyt, ale ze względu na cenę rozważam poważnie także żeliwo.
Do kupienia na przykład TU.
Drugi piecyk, który mi się podoba to model VINTAGE norweskiej firmy Dovre. Piecyk można kupić w trzech wersjach 30, 35 i 50 oraz wybrać podstawę lub nóżki. Zrobione są z żeliwa w kolorze antracytowym, ale wybrać można też model z kolorowej emalii. Są kwintesencją stylu retro, dla mnie wyglądają jak oldschoolowe telewizorki. Niestety są bardzo drogie, kosztują od ok. 5.000 do 8.000 zł.
Więcej szczegółów na stronie producenta TU.
Zupełnym przypadkiem natrafiłam na bardzo śmieszny i tani (890 zł) piecyk na stronie Leroy Marlin. Nazywa się PANADERO i jest to typowa koza. Nie ma szyby, ale za to bardzo ładną mosiężną (?) ochronną osłonę.
Kupić go można TU.
Wszystkie zdjęcia zaczerpnęłam od producentów.
Fajny, niewielki dodatek do mieszkania. Warto i taką alternatywą dla kominka się zainteresować :)
OdpowiedzUsuń