W związku z tym, że ostatnio mam nadmiar wolnego czasu postanowiłam dokończyć wszystkie zaległe projekty. Na pierwszy ogień poszła szydełkowa robótka rozpoczęta jakieś siedem lat temu. Niedokończony, chyba z powodu braku odpowiedniej ilości bawełnianej przędzy, letni kapelusik postanowiłam zmienić w koszyczek na drobiazgi.
Sprułam rozpoczęte rondo kapelusza i postanowiłam dokończyć robótkę "na prosto" by powstał koszyczek. Po czym musiałam się wstrzymać z pracą na kilka dni, bo nie znalazłam w domu ani jednego szydełka choć rękę bym sobie dała uciąć, że posiadam co najmniej kilka. Szybko zamówiłam tani, kolorowy zestaw aluminiowych szydełek na Allegro. Dobrze w sumie zrobiłam, bo w ciemno trudno mi było zdecydować jaki rozmiar szydełka będzie mi potrzebny. Wydawało mi się, że co najmniej 7 mm, a koniec końców szydełkowałam 4 mm, mimo że przędza była dość gruba (właściwie to płasko tkany bawełniany sznurek).
Zrobienie koszyka zajęło mi jeden dzień. Najdłużej trwało mozolne instalowanie drucika w górnej krawędzi, bo umyśliłam sobie, że jak go tam włożę to całość będzie sztywniejsza. Zrobiłam też małe oczko, gdyby przyszło mi do głowy powiesić go na haczyku np. w łazience.
Heniutek był bardzo pomocny - asystował podczas prucia i zwijania przędzy. Niestety nie miał potem ochoty oddać ani wełenki ani kłębka. Na zdjęciach widać doskonale, to kocie niezadowolenie :)
Efekt końcowy moim zdaniem całkiem udany. Koszyk wylądował w sypialni, wrzuciłam do niego kosmetyki, które przedtem leżały porozrzucane na nocnym stoliku.
Zdjęcia made by me
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz